Bób to absolutna podstawa mojego letniego menu. Całe życie jadłam go w najprostszej z możliwych postaci, po prostu ugotowany w osolonej wodzie, bez żadnych zbędnych dodatków. To był swego rodzaju rytuał – siadaliśmy wszyscy przy durszlaku i jedliśmy, nieśpiesznie obierając każde ziarenko. Czytaj dalej Pierogi z bobem i fetą